O portach dożylnych

Pierwszy port wszczepił w 1981 dr John Niederhuber, późniejszy 13. dyrektor Narodowego Instytutu Raka w USA. Tak więc porty są znane już od ponad 40 lat, a metoda stosowana obecnie została wprowadzona do praktyki klinicznej 10 lat później.


Dr Niederhuber tak pisał; „wystarczy opiekować się kilkoma pacjentami onkologicznymi, żeby szybko zrozumieć, jak bardzo ważne dla tej opieki jest prawidłowo zlokalizowany i dobrze funkcjonujący port”.


W 2011 roku na świecie wszczepiono prawie milion portów.


W XXI. wieku nie jest trudno dowiedzieć się, czym jest port naczyniowy. Określenie „port naczyniowy” dotyczy nieskomplikowanego zestawu składającego się z dwóch połączonych ze sobą elementów: komory portu (podobnej do odwróconego naparstka) i miękkiego, często silikonowego cewnika, którego jeden koniec połączony jest z komorą portu, a drugi znajduje się w pobliżu jej połączenia z prawym przedsionkiem serca. Oba elementu układu znajdują się pod skórą.


O skierowaniu pacjenta na zabieg implantacji portu decyduje w większości sytuacji lekarz onkolog. To zresztą jest zrozumiałe – to lekarz onkolog ustala wskazania do rozpoczęcia chemioterapii. Ale skierowanie na implantację portu – zabieg finansowany przez NFZ - może wystawić również lekarz POZ. Gdy wykonuje się zabieg implantacji w szpitalu, istotne jest, aby skierowanie było wystawione do szpitala. Chemioterapia jest głównym, ale nie jedynym wskazaniem do implantacji portu. Implantację portu należy zakładać u każdej osoby okresowo potrzebującej przewidywalnego i bezpiecznego dostępu dożylnego. Dość często rozpoczyna się leczenie chemioterapeutyczne, wykorzystując żyły obwodowe przedramion. Potem „zobaczymy”. No, i potem widzimy człowieka cierpiącego przez kilka tygodni z powodu bolesnych, zmienionych zapalnie, zniszczonych żył obwodowych, a port i tak trzeba implantować. Niezależnie od powikłań, jakie mogą się zdarzyć podczas implantacji i w trakcie użytkowania, wiemy, że racjonalnym postępowaniem u  osoby zakwalifikowanej do chemioterapii jest skierowanie jej na zabieg implantacji portu dożylnego.


Środowisko medyczne nie zawsze jest przekonane o tym, że należy stosować porty. Konsekwencją takiego podejścia jest niestety to, że w Polsce, w 2017 r., tylko 7,5% procent pacjentów zakwalifikowanych do chemioterapii miało implantowane porty. Może należałoby napisać, że ogromna większość pacjentów – 92,5% nie ze swej winy nie korzysta z dobrodziejstwa, jakim w trakcie agresywnego leczenia jest port dożylny. To dane NFZ z 2017 r.


Musimy zaakceptować fakt, że każde postępowanie może być związane z powikłaniami. Nie tylko w onkologii, ale w życiu w ogóle. Żeby jednak daleko nie szukać – chemioterapia często daje działania uboczne, czasem powikłania. Ale czy ktoś z onkologów jej nie stosuje, tylko dlatego, że mogą wystąpić powikłania ? Oczywiście, że nie, ponieważ oczekiwane korzyści są dla pacjenta nieporównanie ważniejsze niż przejściowe powikłania.


Mówiąc o powikłaniach zabiegu implantacji portów, trzeba pamiętać, że od chwili, gdy rozpoczęto wszczepianie portów (1981, dr Niederhuber), w technice operacyjnej oraz technologii materiałów używanych do produkcji portów zaszły bardzo istotne zmiany. Powszechnie stosuje się ultrasonograficzną kontrolę w czasie zabiegu – robimy pod kontrolą wzroku to, co kiedyś wykonywane było pod kontrolą zawodnej anatomii. Dzięki temu unika się nakłucia tętnicy czy płuca. To tak jakby porównać jazdę w nocy drogą przez las, ale raz z włączonymi światłami, a raz po ich wyłączeniu. Również częstość powikłań podczas korzystania z portu jest inna niż kiedyś. Określono standardy korzystania z  portów przez personel medyczny. One nie są specjalnie skomplikowane, wymagają tylko rygorystycznego stosowania. Nie ma wątpliwości, że powikłań jest znacznie mniej niż kiedyś. Obawy przed potencjalnymi powikłaniami nie mogą być pretekstem do nieinformowania pacjenta o przysługującym mu prawu posiadania portu dożylnego do chemioterapii.


Pacjent ma prawo samodzielnie ocenić, co jest ważniejsze - zalety czy wady proponowanego rozwiązania.


Koleżanki i Koledzy, z którymi mam przyjemność współpracować, doskonale znają zalety oraz wady portów i – gdy tylko mogą – kierują pacjentów jeszcze przed rozpoczęciem chemioterapii, za co im za pośrednictwem tej strony dziękuję.